Cześć tutaj Leszek. Jeszcze nigdy nie mówiłem nic o hamowaniu. O tym czy i ile lepsze są układy tarczowe od tych tradycyjnych, obecnych w peletonie przez dziesięciolecia. O mitach, błędach, wadach i zaletach obu rozwiązań.

To są hamulce szczękowe. Zaciskanie klamkomanetki ciągnię linkę, szczęki schodzą się ku powierzchni hamującej, klocek trze o powierzchnię koła i koniec filozofii. Proste, lekkie, względnie tanie, niezawodne rozwiązanie, które można serwisować samodzielnie w polu. Więc komu to przeszkadzało. Po co było to komplikować?

Tradycyjne układy mają wady.
Po pierwsze mniejsza skuteczność/wydajność w porównaniu z tarczami.
Po drugie, wrażliwość na warunki atmosferyczne.
Do tego wrażliwość na przegrzanie bezpośrednio wpływająca na bezpieczeństwo, zwłaszcza stosoując nieodpowiednią technikę na zjazdach. Lub u osób z nadwagą. Albo łącząc oba te czynniki.

Właściwie te trzy punkty dla wielu osób to wystarczający argument do wybrania tarcz. Jednak przez ostatnie dekady zawodowy peleton musiał sobie jakoś radzić. Jak?

Kluczem jest moim zdaniem umiejętność eksploatacji tradycyjnych hamulców. Bardzo ważna moim zdaniem jest technika. O ile płaskim możesz używać tylko jednego hamulca, bo i tak zahamujesz to w górach okaże się, że najlepszym rozwiązaniem będzie ratowanie się pobliskim rowem. W ogóle nie wiem skąd biorą się te mity, że np. Powinno zaczynać się hamować tyłem, a przodem tylko dohamowywać, albo używać układów na zmianę.
Czy w samochodzie też tak jest? Oba hamulce są po to, aby je używać, zmieniając jedynie dozowanie siły na tej osi, która posiada więcej przyczepności, chroniąc się przed zablokowaniem koła, które kończy się glebą.
Wyobraź sobie ten zjazd – ma 6 kilometrów, z czego przez większość tego dystansu musisz redukować swoją prędkość. Mnóstwo tu ludzi, zakrętów, często zmienia się nawierzchnia.
Co stanie się z klockiem, obręczą i oponą gdy będę używać jednego hamulca? Klocek i obręcz uzyska taką temperaturę, że albo wystrzeli opona, albo dojdzie do odkształcenia się koła lub skończy się klocek hamulcowy. Zostajesz bez hamulca, albo bez opony, która straci całe ciśnienie w ułamkach sekund wysyłając Cię na drzewo.
Używając oby hamulców energia kinetyczna jest przekształcana na cieplną przez oba układy. Nie, nie równomiernie, ale jednak.
Dozowalność zmienia się na zakrętach, na piasku, chroniąc zwłaszcza przednie koło przed zablokowaniem. Ale to są tylko te wyjątki.

Mówiłem też o podatności na warunki. Mam tu na myśli deszcz. Jazdę gdy obręcze i klocki są mokre. Wówczas wymagają one większej przewidywalności, jednak to nei jest tak, że markowy klocek nie hamuje wcale. Hamuje, jednak po czasie, gdy nieco się rozgrzeje. Nie mniej faktem jest, że woda i piach niesamowicie szybko zużywa klocki i bardziej nadwyręża powierzchnie hamujące obręczy.

Nie mniej to też jest troszkę mit. Karbonowe powierzchnie nie zużywają sie tak szybko, jakby mogło sie wydawać. Tym bardziej jeśli stosuje się odpowiednie klocki do karbonu. Bardziej miękkie. Największym błędem moim zdaniem jest wymiana kół z aluminium na karbon bez wymiany klocków.

Oto koło karbonowe o przebiegu 23 000 km wykręconych na płaskim i po górach oraz jego obręcz. Czy widać tutaj jakiekolwiek ślady zużycia?

Stąd ponawiam pytanie komu przeszkadzały hamulce szczękowe?

Tarcze Mają dwie zalety a reszta to wady.

Po pierwsze cena. Zwłaszcza w przypadku wyższych grup osprzętu. Koszty rosną też podczas eksploatacji. Nowe klocki – stówka lub dwie. Nowa tarcza to czasem 3-4 setki. A cena serwisu? Nie każdy poradzi sobie samodzielnie z uzupełnieniem płynu, odpowietrzeniem lub złą regulacją geometrii zacisku. I tu dochodzimy do punktu drugiego – poziom skomplikowania dla przeciętnego kolarza. Trudna regulacja, przez co losowe, uciążliwe dźwięki podczas jazdy oraz kontrola ilości płynu zwłaszcza podczas wymiany okładzin na nowe. Do tego ogólna wrażliwość na brak serwisu oraz zaniedbania.
Do tego jeszcze trzeba dopisać konieczność posiadania droższych kół kompatybilnych z układami tarczowymi oraz sztywne osie zamiast szybkozamykaczy.
Numer trzy to masa. Rower z tarczami waży więcej.
Potencjalnie większe ryzyko uszkodzenia czyjegoś ciała w razie kraksy. UCI przez długi czas nie chciało dopuścić tarcz właśnie z tego względu.

Tarcze też nie uchronią nas przed błędami, które popełnialiśmy już podczas eksploatacji układów poprzedniej generacji, o czym wspominałem przed momentem, ale tutaj możemy przejść do zalet tego rozwiązania.

Pierwsza to zdecydowanie większa siła hamowania. Delikatne naciśnięcie klamki jednym palcem i już mamy odpowiedź układu. To przekłada się też na łatwiejszą dozowalność. Lepsze wyczucie obu hamulców.

Ta siła nie zmniejsza się aż tak bardzo podczas deszczu. Co nie znaczy, że nie występuje nim tarcza i klocek się rozgrzeje. Identycznie jak w samochodzie.

Ten układ ma też dużo większą pojemność cieplną. Temperaturę odbiera klocek, zacisk oraz tarcza. Wszystkie te elementy są zazwyczaj wyposażone też w radiatory mające na celu szybkie chłodzenie. Co nie oznacza, że nie da się tego wszystkiego zagotować. Da się.
Wystarczy zjechać na przykład z takiej Przehyby słuchając rad, aby cały czas zaciskać tylko tył a przód to tak sporadycznie albo w ogóle na przemian.
W przypadku cięższych kolarzy kończy się to wygięciem tarczy, która przy tej okazji zmieni swój kolor na fioletowy, a okładziny będą nadawały sie do wyrzucenia. Jeszcze gorszy scenariusz to zagotowanie płynu i kompletna utrata siły hamowania.

Bardzo staram sie unikać wszelkich skrajności. Stąd nie uważam, że poprzednia generacja hamulców w szosie to była porażka. Stąd nie podzielam opinii osób, które mówią, że na przykład ich rower nie nadaje sie w góry albo do ścigania. Przez dziesiątki lat jakoś peleton sobie radził ze szczękowcami. Kwestia umiejętności, odpowiedniej regulacji oraz zwracania uwagi na to jakie mamy klocki oraz ile lat tkwią już w naszej maszynie. Do tego odpowiednia technika hamowania za pomocą obu klamek i dbanie o momenty gdy hamulce mogą odpocząć. Wystudzić się.

Mnóstwo jest też przeciwników tarcz. Bo drogie i skomplikowane. Z własnych doświadczeń powiem, że bardzo dużo zależy od serwisu. Dobrze ustawione tarcze mogą przejechać naprawdę wiele kilometrów oraz podjazdów bezobsługowo. Klocki nie zużywają sie tak szybko jak się mówi. Podobnie tarcze, które najczęściej wymienia się nie przez zużycie, a przez błędy w eksploatacji. Podobnie jest z uciążliwymi dźwiękami czy piszczeniem. To jest kwestia serwisu i mówię to po naprawdę wielu przygodach.

Żadne hamulce nie będą w pełni satysfakcjonujące gdy osiągamy duża masę oraz gdy polegamy na niebezpiecznych mitach. Zawsze dwa hamulce. Zawsze przed górską wyprawą kontrola pozycji oraz grubości okładzin.

Roszczygając pytania że wstępu… Jeden i drugi układ radzi sobie świetnie na rowerze. Tarcze przynoszą naturalną ewolucję i bezwględnie są lepsze. Co nie oznacza, że poprzednie rozwiązanie było złe.

Prawie.PRO Made in Poland

-11%
(67) 79,99 

Najniższa cena z 30 dni przed obniżką: 79,99 

?
(1) 49,99 
(64) 149,99 
?
(21) 369,00 
?
(9) 329,99 
?
-18%
(16) 279,00 

Najniższa cena z 30 dni przed obniżką: 339,99 

?
(7) 0,00 
?
PRO
(9) 395,59 
?
(19) 319,99 
?
Z dedykacją

YouTube Prawie.PROWszystie filmy

Poznaj kolekcję Prawie.PRO

Przeczytaj również:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *