Cześć. Tutaj Leszek. Po roku zabieram Was ponownie na najbardziej szalone zawody jakie tylko można sobie wyobrazić. O 1 w nocy. Na lotnisku. Po pasie startowym biegiem i na rowerze.

Wystarczy się zapisać, wziąć rower, odebrać pakiet na odlotach, przejść kontrolę bezpieczeństwa, powąchać perfumy na bezcłówce i pamiętać o tym, aby nie zabierać przyciemnianych okularów na rower jak przed rokiem. 

Jestem trochę na ostatnią chwilę, ale to celowo. Po ciężkim tygodniu chciałem jak najwięcej czasu poświęcić na odpoczynek i sen. To znaczy prawie zaspałem na nocne zawody stąd nieoceniona okazała się pomoc w przygotowaniu roweru do startu. Zainstalowaliśmy oświetlenie i numery startowe. Pamiętać też musiałem, aby wylać wodę z bidonu, bo inaczej ten nie przejdzie kontroli bezpieczeństwa.

Po drugiej stronie lotniska przy gateach trwa odprawa techniczna w której nie wiedziałem, że będę brał udział. To bardzo miłe z jednej strony, z drugiej krępujące. Z trzeciej trema pozwoliła mi już zapomnieć o kawie. 

Bla bla bla ględziłem tak z 20 minut, aż wszyscy prawie usnęli, jak podczas słuchania moich podcastów. Nie ma tygodnia, żeby ktoś mi nie napisał, że największą zaletą mojego blablania jest regulacja snu. Nie ma za co. Ja się prawie nie obrażam.

Start zawodów jest podyktowany rozkładem lotów. Na 3 godziny wstrzymywane są wszystkie operacje na pasie i płycie. Wiedzą coś o tym pasażerowie z Malagi, których przylot został nieco opóźniony. 

Na dole czekają na nas już rowery po kontroli. Teraz dopiero można uzupełnić bidony i ostatni raz sprawdzić czy wszystko gra. Potem chwila na bezcenne widoki, zdjęcia oraz rozgrzewka.

Im krótsze zawody tym powinna być ona dłuższa. Pierwsze 5 kilometrów chce pobiec w tempie 4:10 więc moje mięsnie muszą być dobrze przygotowane. I ten etap poszedł zgodnie z planem. NIe zagotowałem, dzisiaj mam wrażenie, że mogłem jednak mniej zachowawczo polecieć pierwszy etap. 

Po niecałych 5 kilometrach biegu w tempie 4:19 na km zmianiam buty i chwytam rower, który już czeka na mnie. To debiut na nowej elektrycznej grupie Shimano 105. To są zajebiste warunki do sprawdzenia samego siebie. Przede wszystkim wiatr wieje tylko 8-10 km/h, a nie jak przed rokiem 27. Po drugie jest nowa organizacja pętli. Po trzecie – nigdzie nie ma tak gładkiego betonu jak tutaj. To jest pas startowy. Tutaj w ciągu dnia lądują i startują samoloty. Popatrzcie jak to wygląda z perspektywy satelity. Normalnie nikt nie ma takiej możliwości, aby w takim miejscu jedzić na rowerze i moze nawet wykręcić jakąś życiówkę. 

Na przeszkodzie może tylko stać ukształtowanie terenu. To jest niecka. Pierwszy kilometr jest płaski, ale druga część pasa jest delikatnie pod górkę. Tego nie widać nocą. Czuć tylko pod nogami większy opór zmuszający wrzucić jeden ząbek wyżej na kasecie. 

Jednak ta latarnia świetlna i lotniskowy wóz strażacki oznacza koniec pasa i nawrót na którym można trochę odpocząć. Jest z wiatrem i z górki. Zbijam nieco tętno. 

Pod koniec pierwszej pętli trochę się pogubiłem i prawie wjechałem w drugi wóz strażacki. Trema. Problemy z koncentracją.

W ogóle jazda gdy jest tak ciemno staje się wyzwaniem. Trochę się boję podświadomie, że wpadnę na coś lub kogoś, choć to niemożliwe, bo wszystkie strategiczne punkty są oświetlone, tak samo jak każdy zawodnik. Zarówno z przodu jak i z tyłu. 

Drugi nawrót pokonuję już dużo pewniej i nie tracę tyle prędkości. Średnia z drugiej pętli to z 37.2 km/h, czyli o kilometr szybciej. 

Trzecie kółko to troszkę większy wiatr porównując prędkość do generowanych watów. 

Ostatnie dwa kilometry z wiatrem w plecy, 44 km/h i nerwowe wypatrywanie drogowskazu do strefy zmian. 

Na zastanawianie się i hamowanie tracę kilka dobrych sekund i ułamki średniej. Dopiero jak dojrzałem innego kolarza to się zorientowałem, że pojechałem zbyt dużym łukiem.

15,64 km

Dystans

25:48

Czas

36,4 km/h

Średnia prędkość

48 m

Całkowity wznios

268 W mocy znormalizowanej.

Kolejna wizyta w strefie, odstawiam rower i ostatnie niecałe 2.5 km biegu. Łączny czas 59 minut. To 15/95 miejsce open i 4 w kateogrii wiekowej.  Czy się tym przejmuje? Nie. Tutaj liczy się zabawa, nie moje miejsce. Za rok będę bardziej wypoczęty i wykręcę może lepszy czas. Przede wszystkim poprawię bieganie i orientację w ciemności. 

Serdecznie Wam polecam rozglądać się za tą imprezą za rok. Bardzo lubię tych ludzi, tego organizatora, ten klimat bez napinki. Do tego bezcenne widoki i możliwość zrobienia super treningu w środku nocy.

Prawie.PRO Made in Poland

-18%
(16) 279,00 

Najniższa cena z 30 dni przed obniżką: 339,99 

?
(65) 366,99 
?
(76) 149,99 
?
-12%
(2) 79,00 

Najniższa cena z 30 dni przed obniżką: 89,99 

?
(16) 43,99 
?
(43) 129,99 
?

YouTube Prawie.PROWszystie filmy

Poznaj kolekcję Prawie.PRO

Przeczytaj również:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *