Leszek Prawie.PRO
Leszek Prawie.PRO
Dlaczego mimo, że jesteś mocny to jesteś wolny na rowerze?(75)
Loading
/

Jest noga, jest moc, jednak na rowerze odpadam. 6 błędów.

W kalendarzu zima. Za oknem warunki idealne do treningów na trenażerze. Zimą notuję rekordy mocy, FTP rośnie aż zrywam łańcuch i gwinty w korbie. Mimo to na zewnątrz często odpadam od reszty grupy. Mimo, że każdy z nas jest na tym samym poziomie swojej kondycji i ma podobnej klasy sprzęt, a na pewno nie taki, który wyrywa między nami przepaść. Niestety nie ma takich rowerów szosowych.

W skrócie dziś o tym, że moc w girach to nie wszystko, a im wcześniej się o tym przekonasz tym dla Ciebie lepiej.

Od razu mówię, że jestem ogromnym orędownikiem jazdy zimą na trenażerze. Przyznaję się, że poniżej 10 nie jeżdzę na zewnątrz. Jednak lepiej jest trenować samą formę niż nie robić przez pół roku totalnie nic. BO TRENAŻER NIE ROZWIJA TECHNIKI JAZDY. O tym w nagrałem nie jeden film których obejrzenie polecam pod rozwagę.

To czego najbardziej się boimy na zawodach, albo podczas jazdy z grupie to, że nie damy rady reszcie.

Noooo booo ostatnio jak byłem na ustawce to oni jechali 40 na godzinę a ja jeździłem sam maksymalnie 31.
albo
Na zjeździe na drugim zakręcie już odpadłem, bo zjeżdżają jak szaleńcy.

Zauważ, że i w jednym i w drugim przypadku nie jest potrzebne generowanie Bóg wie jakiej mocy. 40 km/h w grupie to jest wolno. Serio. Do utrzymania takiego tempa wystarczy około 2 – 2.5 W/kg. To tak naprawdę jest strefa tlenowa w większości przypadków. Oczywiście, nie każdy od razu jest w stanie trzymać takie wartości w pierwszym sezonie swojej kariery. Jednak to nie jest przerażająca moc. W czym zatem tkwi sekret?
W chowaniu się przed wiatrem. Na płaskim walczy się nie z masą, nie z grawitacją czy tarciem. To powietrze jest głowym hamulcowym. Dlatego peletony jeżdzą z tak obłędną wydawać by się mogło prędkością.
Czoło grupy pracuje a reszta jadąca na tak zwanym kole odpoczywa. Naprawdę.
Tylko, aby móc jeździć zrelaksowanym 45 km/h musisz nauczyć się techniki jazdy w grupie. Tutaj potrzeba po prostu doświadczenia, nieco śmiałości. Wystarczy uwierzyć, że dasz radę z resztą, bo najsłabszym Twoim ogniwem jest właśnie głowa a nie brak mocy. O tym także nagrałem długi długi film.

Z tym punktem wiąże się jeszcze drugi. Także związany z aerodynamiką. To pozycja na rowerze i korzystanie z dolnego chwytu. Obniżenie głowy da więcej niż najlepszej klasy rower. Więcej, niż karbonowa rama i wysokie stożki razem wzięte. Niech brak komfortu w dolnym chwycie będzie motywacją do zredukowania objętości brzuszka. Do tego warto też pamiętać o prawidłowym trzymaniu kierownicy. Mam tutaj na myśli zgięte łokcie i rozluźnione plecy. To też nie przychodzi z dnia na dzień. Ja miałem tak, że mi przez pierwsze tygodnie nauki utrzymywania prawidłowej pozycji na rowerze odpadało wszystko. Ręce, plecy, wacek. Jednak przeszło. To jak ze wszystkimi nowościami w życiu. Najpierw jest ból, a potem radość i bonifikaty wynikające z adaptacji.

Trzeci duuuży punkt to brak umiejętności pokonywania zakrętów. W slangu motocyklowym i kolarskim to tak zwany cornering, o którym jak chcecie to także zrobie kiedyś materiał plenerowy. W skrócie chodzi o pojęcie teorii i wdrażanie jej przy okazji pokonywania każdego zakrętu, zwłaszcza na zjazdach w górach. Co z tego, że na podjeździe wysuwasz się na czoło jak z górki wyprzedzają Ciebie słabsi, albo pewniejsi siebie kolarze.

Tutaj znów nie ma znaczenia kompletnie nasza forma, tylko umiejętności, doświadczenie i odpowiednia wiedza.
Zdecydowana większość z nas obiera po prostu złą ścieżkę zakrętu. Moim zdaniem trzeba przede wszystkim patrzeć daleko przed siebie i szukać trzech punktów. Pierwszy to wejście. TU.

Przed dotarciem do niego mamy już ustabilizowaną prędkość i głowę skierowaną w kierunku tak zwanego apexu. To jest szczyt zakrętu. Za nim poszerzone wyjście. Oczywiście nie wolno nigdy przekraczać osi jezdni a każdy taki manewr musi być poprzedzony rozejrzeniem się czy wokół nas nie ma innych kolarzy nie znających naszych zamiarów albo samochodów. Stosując tę technikę zmniejszamy kąt zakrętu przez co pokonujemy go z większą prędkością.
Do tego warto też trenować odpowiednią pozycję. Im niżej znajduje się środek naszej ciężkości tym lepiej. To oznacza, że warto używać dolnego chwytu. Przenieść tyłek nieco dalej na siodełku, skierować kolano oraz głowę do środka pokonywanego zakrętu.
To wymaga oczywiście treningu. Moje początki były kiepskie, ponieważ głowa nie pozwalała mi dopuścić mysli ,że opona może pracować także pod kątem 45 stopni na suchym asfalcie. Że należy patrzeć dalej niż pod koło. Nie tam gdzie jadę tylko tam gdzie chcę jechać szukając najbardziej optymalnej ścieżki. Szybkiej i bezpiecznej. Szukać odpowienio wcześniej zagrożeń w postaci dziur, piasku, wody. No i oczywiście unikać hamowania w zakręcie, bo to jedna z najczęstszych przyczyn wypadków.

Numerem cztery jest łapanie bomb nie wiedząc, że to już bomba, inaczej odcięcie cukru. Nawet jeśli masz nadwagę to musisz jeść. Każdy z nas inaczej reaguje na wysiłek. Jeden musi cały czas coś mielić bo pada po 30 minutach nie mając zapasu w chudym ciele, kto inny po godzinie albo dwóch. Zawsze miej ten awaryjny żel, choć to czyste węglowodany z witaminami i minerałami. Alternatywnie owocowy baton bez dosypki cukru. No i pij. Trenuj sięganie po bidon przy coraz wyzszych prędkościach. Ja początkowo nic nie piłem na trasie, bo nie miałem czasu. Do czasu. Mści sie to okrutnie.

Piąty punkt w rozprawce o przewadze umiejętności ponad moc jest kultura mechaniczna.
Krzyżowanie łańcucha w taki sposób to -3% mocy.
Za niskie ciśnienie w kołach -7%.
Brak smaru -1%.

Zadniedbany sprzęt po prostu jedzie gorzej, dużo gorzej. O ile na 10 kilometrach to nie ma aż takiego znaczenia to na maratonie, wyścigu albo całodniowym tripie te malutkie procenty mogą zadecydować o tym czy odetnie nad na 5 km przed metą czy dopiero za nią. Nie mówiąc już o tym, że brudny, nieserwisowany sprzęt po prostu zawsze jest przykrym widokiem.

Ostatnią przyczyną niepowodzeń pomimo watów jest brak pewności siebie. To temat na książkę. Możesz czuć sie gorszy/gorsza że względu na płeć, liczbę lat na rowerze, że względu na sprzęt albo nawet ubranie. Szczerze? Trzeba mieć to tam gdzie styka się nasze ciało z siodełkiem. W każdym środowisku zdarzają się napinacze, którzy mogą na nas krzywo spojrzeć, wywyższać się, oceniać człowieka przez pryzmat cech widzialnych. Dla płytkich ludzi będą one miały znaczenie. Tymczasem każdy ma prawo próbować. Każdy ma prawo odnosić czasem klęski, popełniać błędy, gorzej wyglądać lub mieć niekolarską posturę. Zyskiwać doświadczenie, wyciągać wnioski. Dlatego warto jest zagłuszać wewnętrznego nieśmiałka, olewać ciepłym smarem ortodoksów i walczyć z głową. Bo co Ci po mocnej nodze kiedy łeb będzie słaby. Jak mój.

Prawie.PRO Made in Poland

(22) 379,99 
?
-18%
(15) 279,00 

Najniższa cena z 30 dni przed obniżką: 279,00 

?
Druga para -9%
(5) 0,00 
?
(10) 339,00 
?
PRO
(3) 395,59 
?
(99) 379,99 
?
(1) 49,99 
-8%
(3) 339,00 

Najniższa cena z 30 dni przed obniżką: 339,00 

?

YouTube Prawie.PROWszystie filmy

Leszek Prawie.PRO
Leszek Prawie.PRO
Dlaczego mimo, że jesteś mocny to jesteś wolny na rowerze?(75)
Loading
/

Poznaj kolekcję Prawie.PRO

Przeczytaj również:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *