Najbardziej bagatelizowany posiłek dnia to śniadanie. Kto w dzisiejszych czasach ma na nie czas? W pędzie dnia ledwie zdążamy kupić na rogu dobrą latte. Później jakaś kanapka koło południa, kiedy żołądek przypomina w dość głośny i nieelegancki sposób o swoim istnieniu i do wieczora jakoś zleci… „Nie mam czasu na śniadanie” albo „ Nie jestem głodny rano” to standardowe wymówki, które słyszę od swoich kolegów z pracy.
Nie można popełnić gorszego grzechu w kwestii odżywiania niż niejedzenie śniadań. Na potrzeby tego artykułu ustalmy jedną rzecz – pierwszy posiłek koło południa nie jest już śniadaniem. W błędzie są także osoby, które myślą, że przez pominięcie śniadań ograniczają dzienną dawkę kalorii, co w konsekwencji doprowadzi do zmniejszenia wagi ciała. Nic bardziej mylnego.
Nie jedząc śniadań narażamy się na otyłość. Ryzyko przytycia z tego powodu wynosi aż 35-50%. Jeżeli nie zjemy śniadania skazujemy nasz organizm na większy apetyt w ciągu dnia. Ciągłe podjadanie to naturalny efekt uboczny, natomiast zdrowy, pełnowartościowy posiłek z rana sprawi, że nie będziemy głodni i dodatkowo podkręci nasz metabolizm. Zaleca się jedzenie śniadania maksymalnie godzinę po przebudzeniu. Dietetycy twierdzą, że poranny posiłek powinien stanowić nawet 30% dziennego zapotrzebowania na kalorie. Najlepiej aby zawierał ok. 300-350 kcal. Jednak bez obaw – są to dobrze zainwestowane kalorie.
Na koniec polecam stosowanie się do starego polskiego przysłowia:
„Śniadania jedz jak król, obiadem się podziel, a kolację oddaj”.
Smacznego! 😉
Niestety, nie zgadzam się z tym artykułem. Nie powinnyśmy jeść na siłę, kiedy nie jesteśmy głodni. W większości przypadków zmiana odżywiania na śniadania białkowo-tłuszczowe jedzone późnym rankiem/koło południa pomaga pozbyć się otyłości i poprawia wyniki zdrowotne.