Leszek Prawie.PRO
Leszek Prawie.PRO
O tym jak pasja jest najlepszym sposobem na własną firmę (49)
Loading
/

Jeśli ten podcast okazał się dla Ciebie przydatny, a chcesz wesprzeć moją działalność to zapraszam do mojego sklepu na https://www.prawie.pro oraz Instagram: https://www.instagram.com/prawie_pro/
Wszystko o mnie: https://prawie.pro/leszek-sledzinski/
Kanał Marcina: https://www.youtube.com/channel/UCFXnfZDnDZ4oEzF2A8CyuDg

Cześć.

Tutaj Leszek.

Do tematu dzisiejszego podcastu natchnął mnie Marcin z kanału „Marka w necie”, który zaprosił mnie do rozmowy na temat tworzenia marki osobistej i wydało mi się, że to jest ciekawy temat, i że jest tutaj bardzo dużo wspólnych mianowników ze sportem.

Opowiem o tym, które cechy charakteru pomagają, a które przeszkadzają w prowadzeniu firmy i jak to się ma, do jakości naszego życia.

Pierwszą działalność gospodarczą otworzyłem w roku 2013. Między 2009 a 2013 r. działałem na freelansie, bo nie osiągałem takich dochodów, które by zmuszały mnie, aby posiadać zarejestrowaną swoją własną działalność gospodarczą. W tym okresie jednocześnie pracowałem na etacie i równocześnie torowałem sobie drogę, która pozwoli mi uciec z niego, żeby nie mieć szefa.

Wspominałem podczas tej rozmowy, że ja byłem mega wypalony zawodowo i ta codzienna praca od – do, pomimo tego, że była fajna, ciekawa i skorelowana z moimi pasjami, to jednak po czasie bardzo mnie zmęczyła, głównie ze względu na stres oraz tego, że zmieniały się wtedy relacje na rynku ze względu na konsolidacje, na kryzys gospodarczy w 2008 r., który odbił się bardzo na mediach. Człowiek pracował z takim poczuciem, że być może, jeżeli dzisiaj jest 29 albo 30, jutro dostanie wypowiedzenie. Był taki okres, że bardzo się przejmowałem tym, że pracodawca się ze mną pożegna.

Właśnie lęk w połączeniu ze stresem codziennej pracy, bo różnych miałem w przeszłości szefów, spowodował, że starałem się mieć jakiś backup, który będzie zgodny z kolejną moją pasją, jaką były wówczas motocykle. To był przypadek, że kupiłem swój pierwszy skuter. Kupiłem go głównie, dlatego, że bałem się jeździć autobusami, bo tam dostawałem ataków tzw. agorafobii albo klaustrofobii. Te dwa zaburzenia bardzo się u mnie przenikały, a uogólniając, była to po prostu nerwica lękowa. Podróżowanie samodzielnie rozwiązywało wiele różnych problemów i nie narażało mnie na konieczność codziennego korzystania z taksówek. Taki etap w moim życiu także był.

Otwarcie własnej działalności, przejście na swoje w 100%, pożegnanie się z etatem, było dosyć trudne dla mnie, ponieważ, mimo tego, że nie mam szefa, to pojawia się ryzyko, że gdy delikatnie zmieni się koniunktura na rynku albo jeden z nielicznych klientów zrezygnuje, to może się okazać, że po prostu nie masz środków do życia.

Jednak pełne zaangażowanie i zgodność z własnymi prywatnymi zainteresowaniami pozwalają pracować, tak jak byśmy nie pracowali, ponieważ sprawia nam to RADOŚĆ.

Dzisiaj sprawia mi ogromną radość prowadzenie drugiej firmy, jaką jest Prawie.PRO. W dużej mierze wynika to także z uporu, chęci doskonalenia obsługi klienta i obsługi sklepu. To wszystko mnie niesamowicie kręci i to wszystko pozwala mi czuć się szczęśliwym, w tym, co robię każdego dnia i myśleć, wstając rano, co ja będę mógł zrobić takiego, co pozwoli mi się rozwijać. To jest strasznie ważne, podobnie jak w sporcie.

Jeżeli jest w nas szczera chęć osiąganie lepszych rezultatów, to zawsze znajdziemy sposób, jak osiągnąć ten cel. To jest bardzo często związane z dosyć sporym zaangażowaniem, dlatego będąc leniwym, albo nie mając w sobie pasji do niczego, nie osiągniemy sukcesu w żadnej dziedzinie. Lekarz, który nie będzie lekarzem z powołania, albo, który będzie przewlekle zmęczony, nie będzie dobrze leczyć ludzi, a ludzie nie będą zadowoleni ze spotkania z takim doktorem.

Dokładnie tak samo jest ze sportem. Z nikogo nie zrobimy sportowca, jeżeli ktoś nie będzie tego szczerze chciał. Często naszą rolą, jest odpowiedzenie sobie na pytanie, w jaki sposób my sami możemy się w tym sporcie ukierunkować, żeby nam to sprawiało przyjemność. I nie mówię wcale o kolarstwie, bieganiu czy pływaniu. Być może żadna z tych dyscyplin sportu akurat Ciebie nie interesuje, a być może, masz źle obrane cele. Jeżeli Twoim celem nadrzędnym jest poprawa swojego własnego wyglądu, to nie ważne będą narzędzia, jakich użyjemy. Zawsze możemy pomyśleć żeby ten cel nadrzędny dawał nam tyle radości i dawał tyle satysfakcji, że jesteśmy w stanie przeboleć, na przykład, zimową pracę na trenażerze, czy w klubie fitness w czterech ścianach albo biegając gdzieś na zewnątrz przy niesprzyjających warunkach atmosferycznych. To wszystko pod warunkiem, że będziemy wierzyli w to, że naprawdę jesteśmy w stanie osiągnąć to, co sobie wymarzyliśmy.

Tylko, że właśnie w tym wszystkim potrzebna jest ta konsekwencja. Tak samo jest w biznesie. W każdym jednym, bez względu na to, jaki biznes otwieramy. Jeżeli to nas pasjonuje, i damy z siebie wszystko, to osiągniemy sukces. Nawet, jeżeli będzie to branża absolutnie wymierająca, bo będąc dzisiaj pucybutem, któremu szczerze ta robota daje radość, i tym żyje, to może być na tyle dobry i na tyle rozpoznawalny, że mimo to, że ludzie buty częściej wymieniają niż czyszczą, to będą się ustawiać do niego kolejki. Ja szczerze w to wierzę, i nawet znam takiego jednego pucybuta w Warszawie, o którym dużo osób miało okazję usłyszeć, który to robi, ponieważ sprawia mu to radość, a ponieważ sprawia mu to radość i ma specyficzne, bardzo dobre podejście do klientów, to do niego niemalże ustawiają się kolejki. Kto by pomyślał, prawda, wymarły zawód, wymarła profesja.

Często jest tak, że prowadząc swoją własną firmę, nie możemy być nijacy. Współczesny świat i konsumpcjonizm wymaga od nas tego, żebyśmy byli ponad przeciętni. W sytuacji, kiedy nie chce nam się czegoś robić, to klient bardzo szybko to zauważa. Bez względu na to, czy jest to klient detaliczny, czy be to be – nie da się oszukać braku pasji. Nie da się oszukać naszego zmęczenia czy frustracji. To widać, to bije od nas, mimo, że często zakładamy jakieś maski.

Taki był mój cel i postanowienie. Kiedy zauważyłem, że wypaliłem się w swojej poprzedniej firmie, to naprawdę starałem się zrobić coś, co pozwoli mi się od niej uwolnić, znaleźć na moje miejsce ludzi, którzy będą pracować lepiej ode mnie a mi odsunąć się w cień i faktycznie tak się stało. Spełniło się moje marzenie i jednocześnie uwolniłem się od czegoś, co przestało mi sprawiać radość z bardzo wielu różnych względów. Między innymi z tego, że zaczęły się pojawiać bardzo duże zatory płatnicze, przez co, zamiast skupiać się na robieniu zdjęć czy klipów na YT, skupiałem się, co zrobić, żeby nie żyć od faktury do faktury. Kiedy klienci wiszą mi bardzo duże kwoty, które wręcz mnie paraliżowały ze względu na to, że mam stałe koszty czy zobowiązania podatkowe wynikające z faktur, za które pieniędzy nie widzę, na przykład, już do pół roku. To było strasznie obciążające i właśnie z tego względu też marzyłem, aby mieć drugą stabilną nogę, która będzie opierała się na biznesie detalicznym.

Prowadząc sklep internetowy, wygląda to trochę inaczej. Jeżeli nie popełnimy jakichś kardynalnych błędów, których popełnienia cały czas bardzo się boję, to jesteśmy w stanie, dając z siebie wszystko i dbając, o jakość produktu i jakość obsługi klienta notować, co roku wzrosty albo ustabilizować się na takim poziomie, który będzie dla nas samych, bardzo satysfakcjonujący i w pełni wystarczający. Ja już chyba jestem na takim etapie, w którym powiedziałem sobie, że to jest mniej więcej ten pułap, na którym chcę operować. Nie chcę nic więcej. Poza tym, że chciałbym się rozwijać i doskonalić w tym, co aktualnie robię, właśnie na tym pułapie. A ten pułap, o którym Wam mówię, to jest przykładowo, sprzedawanie odzieży pod własną marką, we własnym sklepie, ale tylko tutaj. W między czasie pojawiały się propozycje: słuchaj, a może byś wszedł do naszych sklepów z tą swoją własną odzieżą, a my byśmy sprzedawali? Nie chcę tego, bo to będzie przeskoczenie o ten szczebel, który być może będzie wpływać na to, że ja będę bardziej obciążony psychicznie; sprzedam więcej, ale przez to, że będę skalować ilość, będę skalować różnego rodzaju problemy.

Aktualnie jestem sam sobie sterem, żeglarzem i okrętem. Praktycznie każda jedna paczka, poza nielicznymi wyjątkami, kiedy mnie po prostu nie ma, przechodzi przez moje ręce. Znam każdego jednego klienta, każde jedno zamówienie. Bardzo często znam genezę ludzi, z którymi mam okazję korespondować, przy okazji tego zamówienia. Przy okazji rozmowy telefonicznej, którą podejmujemy z różnych względów.

Ogromną satysfakcję daje mi to, że ta praca jest organiczna, że ja mam nad tym wszystkim kontrolę, choć oczywiście to też ma dobre i złe strony. Taka chorobliwa chęć posiadania kontroli absolutnie nad wszystkim, ale mi to sprawia radość. To nie jest dla mnie obciążenie. Tak samo, jak każde jedno zamówienie, które do mnie spływa. Tak samo jak każdy jeden nowy produkt, który wprowadzam, z którego strasznie się cieszę, który jest jednocześnie takim, w którym ja sam jeżdżę, i z którego jestem szczerze zadowolony, i który mi się bardzo podoba. Czasami są takie, które mi bardzo odpowiadają, ale nie są hitami sprzedaży. Z drugiej strony jest tu potrzebna pokora, bo przykładowo, moim ulubionym kolorem będzie biały, ale co z tego, jeżeli moi klienci wolą czarny. Muszę się temu podporządkować, i chcę się temu podporządkować, pomimo, że uważam, że coś może lepiej wyglądać w kolorze niebieskim albo białym. Chcę się wsłuchiwać w klientów i chcę żeby oni byli zadowoleni i ja wtedy jestem strasznie szczęśliwy z tego, że ktoś jest zaskoczony, że paczka szybko przyszła, że w środku jest kupon, że ktoś dostał dużo naklejek albo czekoladę w podziękowaniu za duże zamówienie. To jest super.

Tym wszystkim, co Wam opowiadam, chcę Was zachęcać do tego, żeby poszerzać swoje pasje i swoje zainteresowania, bo moim zdaniem, rozwijając się, bez względu, jaka to jest dziedzina, w pewnym momencie dojdziemy do wniosku, albo sama nadarzy się taka okazja, że będziemy w stanie z tego żyć, bez względu na to, czy będziemy chcieli, przykładowo, sprzedawać robaki dla wędkarzy, czy będą to nożyki dla grzybiarzy, czy będziemy dobrym pucybutem, który strasznie cieszy się z każdego jednego klienta i z każdej jednej pary, którą u niego zostawia.

To jest możliwe, tylko tu jest potrzebne bardzo dużo uporu i determinacji, a często i ciężkiej pracy, o której klient nie wie, i nawet nie zdaje sobie sprawy ile poświęceń ktoś musi włożyć w coś, i zadbać o jakiś detal, na który nikt, teoretycznie, nie zwraca uwagi. A jest mnóstwo takich rzeczy i mnóstwo jest różnych wyrzeczeń, ale każdy taki szczegół wpływa na ogół postrzegania nas samych, będących marką osobistą, bez względu na to, czym się zajmujemy, może to być nawet robienie paznokci, może to być bardzo dobre prowadzenie sklepu „Żabki”. Dobrze obsłużony i zadowolony klient będzie chciał do nas wracać a my będziemy mieli z tego ogromną satysfakcję.

Podobnie sport. Naszą pasję można przekuwać w znajdywanie wielu różnych pretekstów do tego, żeby faktycznie w przyszłości nasz zawód opierał się o szczerą pasję. To jest najważniejsze. Wszyscy ludzie, którzy są dzisiaj na liście 100 najbogatszych na świecie, czy też w Polsce, to są osoby, które osiągają sukces nie ze względu na wykształcenie, nie ze względu na pomysł, który sprzedali im ich rodzice, zmuszając ich do konkretnego zawodu, tylko to są bardzo często ludzie, którzy się jarają tym, co robią. To jest, być może, sposób na zmotywowanie samego siebie do koncentrowania się na swojej własnej pasji, bo nigdy nie wiadomo, co może nam dobrego przynieść. Jeżeli ta pasja nie krzywdzi drugiego człowieka, jeżeli ona jest odpowiedzią na zapotrzebowanie kogoś, to jest coś, w co warto jest się rzucić, pomimo tego, że obecnie pracujemy na etacie i jesteśmy sfrustrowani naszą obecną pracą.

Zwłaszcza wtedy warto jest poświęcić 1-2 godz. dziennie na rozwijanie samego siebie. To jest, moim zdaniem, podstawa sukcesu. Nabywanie umiejętności. Bardzo często umiejętności, które są skorelowane z naszymi zainteresowaniami. Serio.

Pomimo tego, że w życiu wiele różnych rzeczy mi się nie udało, to bardzo dużo rzeczy się powiodło i to właśnie ze względu na to, że we mnie jest taka dziwna cecha, która karze mi ogarnąć coś tu i teraz, najlepiej samemu, nie licząc na innych. To samo tyczy się kwestii uczenia się montażu dźwięku, montażu wideo, opanowywania chociażby podstawowych kwestii, które są związane z budowaniem i zarządzaniem stronami internetowymi, związane z produkcją odzieży. To też są kwestie, których sam się musiałem dowiedzieć, sam musiałem przetestować, sam musiałem zaryzykować, żeby się nauczyć, zyskać doświadczenie. Ono jest dużo ważniejsze od tego, co mamy zapisane na papierze. Serio.

Wiele różnych biznesów, wiele różnych działalności gospodarczych, wokół nas, nie skupia się wokół wykształcenia. Wykluczam tutaj lekarzy, prawników czy księży prowadzących parafie gdzie są to zawody zamknięte w jakiś sposób. Większość gałęzi i branż jest dla nas otwarta.

Jeżeli będziemy szczerze zaangażowani i dobrzy w tym, co robimy, zawsze odniesiemy sukces. Tylko tutaj potrzeba czasu i konsekwencji, której życzę, nie tylko w życiu zawodowym, ale również w tym sportowym. Takie jest moje zdanie.

Możemy tutaj znaleźć wspólny mianownik z odchudzaniem się, z chęcią bycia szybszym na rowerze czy podczas biegania.

Do usłyszenia.

Prawie.PRO Made in Poland

(63) 89,99 
?
-9%
(5) 309,00 

Najniższa cena z 30 dni przed obniżką: 309,00 

?
(26) 98,59 
?
(21) 95,59 
?
(41) 299,99 
?
(6) 329,99 
?
(19) 369,00 
?
(19) 319,99 
?

YouTube Prawie.PROWszystie filmy

Leszek Prawie.PRO
Leszek Prawie.PRO
O tym jak pasja jest najlepszym sposobem na własną firmę (49)
Loading
/

Poznaj kolekcję Prawie.PRO

Przeczytaj również:

One thought on “O tym jak pasja jest najlepszym sposobem na własną firmę (49)

  1. ToTemat says:

    Bardzo dobre słowa, choć nie d końca się zgodzę. Jedni mają pasje znaczki, inni na przykład ja po za turystyczną jazdą rowerem jeszcze tenis stołowy – na nim nie da się obecnie zarobić w sensowny sposób a przynajmniej z tego żyć, choć może się da ale tylko w dużych miastach.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *