Pierwsza jazda na rowerze po zimie. Jak uniknąć bólu i kontuzji? Co z formą?

Jeśli to wideo było dla Ciebie przydatne i chcesz wesprzeć moją działalność, to zapraszam do mojego sklepu: https://www.prawie.pro na mój Instagram: https://www.instagram.com/prawie_pro/ lub Facebook: https://www.facebook.com/leszekprawiepro/ a także do zakupu mojej książki: https://www.empik.com/prawie-pro-wygraj-siebie-lech-sledzinski,p1320924407,ksiazka-p

Zapraszam do mojego wideo, w którym będzie o tym, że powrót na rower po przerwie zimowej nie zawsze jest przyjemy.

Wsiadasz pierwszy raz na rower po zimowej przerwie i czujesz ból oraz spadek formy? To normalne. Twój organizm odzwyczaił się od jazdy na rowerze. Jak wrócić do ubiegłorocznej kondycji i przy tym nie cierpieć?

Idealną sytuacją byłoby z pewnością regularne trenowanie, również poza sezonem – choćby na trenażerze czy rowerze stacjonarnym. Jednak niewiele osób decyduje się na treningi w zamkniętych pomieszczeniach. Mają rację – są nudne i dają mało przyjemności.

Jednak brak treningów przez kilka miesięcy powoduje degradację naszej rowerowej formy. Mięśnie tracą swoją siłę, stawy odzwyczajają się od specyficznych dla roweru obciążeń, a wydolność spada. Jednak powrót do stanu sprzed ubiegłego sezonu nie jest trudny. Wystarczą 2-3 tygodnie, aby wszystko wróciło do normy.

Na wiosnę musisz pamiętać o odpowiedniej adaptacji do wysiłku. Twój trening musi być progresywny. W innym przypadku pierwsza jazda zakończy się koszmarnymi zakwasami i bólem każdej części ciała. Pamiętaj o tym, aby rozdziewiczanie sezonu przebiegało w niemal babcinym tempie. Nie planuj 30 kilometrowej wyprawy pierwszego dnia. Dziś przejedź 5 hm, jutro 10, a za dwa tygodnie 30, pamiętając w międzyczasie o regeneracji i odpowiedniej suplementacji, np. białka. Przez jakiś czas możesz w swojej diecie zaplanować przyjmowanie większej ilości protein. Wspomagasz w ten sposób odbudowę mięśni oraz ich regenerację. Mitem jest, że serwatka przeznaczona jest wyłącznie dla „pakerów”, a nie ludzi trenujących aerobowo.

W tym okresie moim zdaniem liczy się umiar i studzenie własnych ambicji. Nie próbuj przekonywać samego siebie, że przez ostatnie miesiące nic się nie stało i będziesz tak samo szybki, jak na jesieni. To się dobrze nie skończy. W najlepszym przypadku na następny dzień nie będziesz w stanie wstać z łóżka, a przez kolejny tydzień patrzeć na rower.