Wiecie za co najbardziej cenię trenażer i Zwift? Za to, że mogę jeździć po górach. W moich okolicach jest płasko jak na afrykańskich stepach szerokich. Watopia tymczasem stale się rozrasta. Przybył nowy podjazd – Alpe Du Zwift.
Alpe Du Zwift to wirtualizacja francuskiej L’Alpe d’Huez – legendarnej kolarskiej wspinaczki ze słynnymi 21 winklami.
Alpe Du Zwift: 1036 m wzniosu, dystans 12 km oraz 9.5% średniej elewacji.
To świetny sposób nie tylko na sprawdzenie swojej siły i wytrzymałości, ale także doskonały segment na którym niezwykle łatwo jest śledzić swój progres. Moja pierwsza spinaczka oznaczała 1 godzinę i kilka sekund ciężkiej pracy. Po tygodniu ten czas udało się poprawić o 4 minuty i zejść do czasu 56:40. Tym sposobem każdy może poczuć się jak góral i dostarczyć swojemu organizmowi niezwykle silny bodziec. Organizm niezwykle szybko będzie się adoptować do pokonywania podjazdów, wytężonej pracy stojąc na pedałach i utrzymywania kadencji nawet wtedy, kiedy skończą się przełożenia w Twoim rowerze.
Profil trasy jednocześnie nie jest monotonny. Mnóstwo tutaj mniejszych wypłaszczeń i sporo okazji do pracy przełożeniami. Miejscami zobaczycie 14%. Oczywiście moim zdaniem niezwykle ważnym jest aby pamiętać o odpowiedniej konfiguracji Zwifta i ustawienia poziomu trudności najbliższego do realiów (pozycja max) – mowa o „Trainer Difficulty”.
Oczywiście równie istotnym przy tej okazji jest posiadanie trenażera, który jest w stanie generować opór na poziomie 14%. Wówczas możecie poczuć prawdziwe trudy tej trasy. Jednak nawet jeśli Twój sprzęt obsługuje nachylenia do 6% to i tak nie musisz się martwić. Po prostu Zwift skompensuje tę różnicę niską prędkością podjazdu. Tak czy siak czeka Ciebie ciężka praca, która może zająć nawet 1.5 h.
Dyrektor artystyczny Zwifta postarał się o to, aby się nam nie nudziło podczas jazdy. Nowe terytoria są po prostu piękne dla oka. Rzecz jasna wszystko zostało zaprojektowane w typowym dla tej platformy stylu. Chyba największe wrażenie robią instalacje umieszczone na zakręcie numer 1.
Na szczycie też nie brakuje niespodzianek. Monstrualny posąg powoduje wręcz dreszcze. Choć w sumie nie wiem czy one nie są spowodowane u mnie spadkiem cukru po pierwszej wspinaczce.
Po przekroczeniu premii górskiej na szczycie Alpe Du Zwift czekają na nas niespodzianki. Możemy wylosować okazjonalne rękawiczki, kask lub koła. Nie sposób również wspomnieć o innej nagrodzie – możliwości pokonania drogi powrotnej bez konieczności wkładania w korby ani jednego wata.
Zestawienie typowo czasowe to: 54/42 a 52/36 cieżko nazwać nawet sprinterskim..