Leszek Prawie.PRO
Leszek Prawie.PRO
Hipochondria a epidemia. Jak sport uratował moje życie i jak dziś walczyć z atakami paniki (14)
Loading
/

Hipochondria to straszna choroba. Wiem, bo sam na nią cierpiałem przez dwa lata. Opowiadam o moich doświadczeniach, przejściach i jak się to ma do epidemii.

Chcesz wesprzeć moją działalność? Możesz to zrobić wybierając moją odzież made in Poland na https://prawie.pro. Obserwuj mnie również na Instagramie: https://www.instagram.com/prawie_pro

Cześć.

Tutaj Leszek.

Jak Wy to oglądacie, jest niedziela a nagrywam to w piątek zaraz po wypuszczeniu takiej ankiety, w której pytałem Was, czy chcecie abym nagrał wideo dotyczące hipochondrii. Temat jest niestety na czasie, ale to nie oznacza, że tym sposobem chciałbym budować kapitał na osobach, które teraz przeżywają osobisty, psychiczny, bardzo poważny kryzys związany z epidemią. Oczywiście ktoś może zapytać, co hipochondria i atak wirusa ma wspólnego z uprawianiem sportu?

Słuchajcie, bardzo dużo, bo tak naprawdę, jedną ze składowych, które pozwoliły mi wymknąć się tej paskudnej chorobie jest właśnie sport, czyli zajęcie się czymś innym niż tylko nasłuchiwaniem własnego organizmu. To jest oczywiście proces bardzo długi i bardzo złożony. Jedni są bardziej podatni na hipochondrię, inni nie. Geneza jest niestety skomplikowana i musiałbym Wam bardzo długo o tym opowiadać, jednakże spodziewam się tego, iż wiele osób teraz potrzebowałoby doraźnego wsparcia, czy też doraźnego sposobu na to, w jaki sposób sobie z tym wszystkim poradzić.

Pierwsza rzecz, pierwsza wskazówka dla hipochondryków tyczy się Internetu – nie przeglądajcie stron o tematyce zdrowotnej, które to sprawiają, że zaczynamy sami siebie diagnozować albo sami siebie utwierdzać w przekonaniu, że coś nam jest, albo, że na pewno dorwał nas koronawirus, tylko, dlatego, ponieważ odrobinę bardziej boli mnie głowa, albo boli mnie szyja. Jeżeli boli mnie szyja, to na pewno są węzły chłonne, a jak to są węzły chłonne, to zawsze będzie to albo rak albo koronawirus, który jest teraz tak bardzo na topie. Warto, więc w takiej sytuacji powiedzieć Internetowi, że: nie odwiedzam stron.

Krok drugi, to jest odcięcie się od telewizji informacyjnych, które będą przez cały czas siać panikę i wzbudzać w nas ogólne poczucie niepokoju. Ponieważ istnieje coś takiego jak zespół lęku uogólnionego, który bardzo często pojawia się u osób z hipochondrią albo też z nerwicą. Jest to też bardzo często spowodowane tym, że zmienia się dynamicznie środowisko, właściwie to, jak w nim funkcjonujemy, siedzenie w domu – w czterech ścianach, home office, przymusowe ferie, jak to niektórzy mówią, które być nimi nie powinny – sprawiają to, że psychicznie czujemy się dużo gorzej. Czujemy zagrożenie, nudzi nam się to siedzenie w domu, więc konsumujemy media i w związku z tym, podświadomie próbujemy szukać u siebie wszelkich objawów, a nasłuchiwanie organizmu, co jest bardzo specyficzne w przypadku hipochondrii, sprawia, że prędzej czy później zaczniemy odczuwać te objawy, o których mówi się w telewizji. Jakkolwiek śmiesznie by to nie brzmiało, to w moim przypadku, hipochondria była w stanie wywołać wszystkie objawy zawału mięśnia sercowego, łącznie z kołataniem serca. Było to połączone z uciskiem w klatce piersiowej, bólem lewej ręki, poczuciem tego, że tracę przytomność, że za chwilę się przewrócę, że mam nogi z waty, pocę się jak prosiak i do tego zaczyna mi się kręcić w głowie na skutek hiperwentylacji. Hiperwentylacja powstaje na skutek stresu.

Bardzo łatwo jest wpaść w panikę i to, z czym wiele lat ja też walczyłem, to były ataki paniki i wielokrotnie różnie lekarze mnie diagnozowali. Mówiono mi o nowotworze, mówiono mi o zaburzeniach neurologicznych, mówiono mi o tzw. unikaniu stresu. Nikt nie wpadł na to, żeby wysłać mnie do psychiatry. I niestety, przyznam Wam szczerze, przez to straciłem bardzo dużo w swoim życiu i przechodziłem przez takie etapy, w których byłem bliski tego, żeby skończyć sam ze sobą. Walka z hipochondrią czy nerwicą, to był bardzo trudny okres w moim życiu, który mnie nauczył mnóstwo pokory do siebie samego, do organizmu i wyzwolił we mnie chęć walki z tym; zmiany swojego toku rozumowania wtedy, kiedy poznałem prawdziwą przyczynę, jaka była podłożem tego, że miałem zaburzenia nerwicowe. Te błędy, które popełniałem, to jest oczywiście nadmierne konsumowanie Internetu i nadmierne nasłuchiwanie organizmu. Jeżeli codziennie rano będziemy wstawać z łóżka i się zastanawiać, czy boli nas głowa, to Wam gwarantuję, że codziennie będzie Was bolała głowa. To samo tyczy się jakiegoś ucisku, który będzie się pojawiać w klatce piersiowej i wiele osób będzie myliło te zaburzenia nerwicowe z zaburzeniami czy chorobami typowo somatycznymi, które naprawdę wywodzą się z naszego organizmu.

Dla mnie zawsze najśmieszniejsze było takie ćwiczenie, które miałem za zadanie sobie wykonywać, to jest koncentrowanie się na jednej z nóg. Udowodniłem sobie tym sposobem, że faktycznie, można wywołać wszystkie objawy. Pomyśl przez chwilę, przez 30 s o swojej lewej nodze, skup się na stopie, myśl cały czas o tej stopie i po 30 s okaże się, że czujesz, że ta noga jest bolesna, że być może jest napuchnięta, że odczuwasz dyskomfort. Dokładnie to samo jest z bólem głowy, z uczuciem tego, że coś w nas wzbiera i hipochondrycy, albo osoby, które żyją, tak jak teraz, w autoizolacji, będą mogły tego doświadczać. Dlaczego? Ponieważ cały czas są atakowani jedną i tą samą tematyką, a to, czy my jesteśmy atakowani tymi doniesieniami, czy też nie, to jest tylko i wyłącznie nasza kwestia. Nie pomagają w tym wszystkim łańcuszki internetowe, dlatego w poprzednim wideo powiedziałem o tym, że ich rozsiewanie, czy przekazywanie jest działaniem szkodliwym, pomimo tego, że osoby, które to robią, robią to najczęściej w dobrej wierze, ale bez zastanowienia się. Wzbudzanie takiej powszechnej paniki wpływa na to, że osoby mniej odporne psychicznie, albo osoby, które nie miały jeszcze doświadczenia z nerwicą, zaczynają jej doznawać.  W tej sytuacji, kiedy SORy, szpitale, generalnie służba zdrowia, nawet ta prywatna, jest przeciążona, tym osobom bardzo ciężko będzie pomóc. Ja osobiście podejrzewam, nawet po dzisiejszej konsultacji z psychiatrą, że 30 – 40% przypadków ludzi, którzy pojawiają się w szpitalach, to są hipochondrycy. To nie jest ich wina. To jest wina tego, że to nasz mózg nas samych oszukuje i ataki hipochondrii czy ataki paniki, to są jedne z najkoszmarniejszych doświadczeń, jakie ja przeżyłem.

To, co mi niesamowicie pomogło, to jest zajęcie się czymś, bez względu na to, co się dzieje, w takiej sytuacji, często mogę uciec do pracy, do samorozwoju, do uprawiania sportu. Sam sport ma jeszcze tę niesamowitą zaletę; wysiłek aerobowy skutkuje wytwarzaniem większej ilości serotoniny przez mózg. Serotonina jest produkowana przez organizm po to, żeby niwelować ból i niwelować wysiłek, który wkładamy w uprawianie danej dyscypliny; czy to będzie bieganie, czy to będzie jazda na rowerze. Bez względu na kwarantannę i zalecenia dotyczące tego, żeby siedzieć w domach, nie ma nic złego w tym, że my pójdziemy w jakieś odosobnione miejsce na spacer, że my pójdziemy pobiegać do parku, ponieważ nie mamy bezpośredniego kontaktu z innymi ludźmi. Nie biegamy trzymając się z rękę, nie biegamy ze sobą będąc w separacji mniejszej niż 2 – 3 m, nie bierzemy udziału w zawodach, gdzie jest potężne skupisko ludzi. Dokładnie to samo tyczy się roweru, tym bardziej trenażera. Jeżeli ktoś dziś ma trenażer w domu, to jest sobie samemu wdzięczny za to; na Zwifcie nie odwołają eventu. To, co nam odpada, to basen i sauna, bo kluby albo są pozamykane albo obecność w takim gronie nie jest zbyt mądrym posunięciem ze względu na to, że nie przestrzegamy tych zaleceń, które są wydane przez WHO, i które też byłyby zgodne z prawami logiki. W klubie, gdzie ludzie się pocą, gdzie bardzo intensywnie konsumuje się tlen i gdzie jest zamknięty obieg powietrza, nie powinniśmy przebywać właśnie w tej sytuacji. Ja bym też na to się nie zdecydował, ale pójść gdzieś się przespacerować, nic nie stoi na przeszkodzie. Moim zdaniem, to jest dużo lepsze, niż kiszenie się tylko i wyłącznie w domu; w czterech ścianach i rozmyślanie na temat tego, czy coś nam jest. Osobiście mam nadzieję, że to pomoże tym osobom, które teraz odczuwają jakiś dyskomfort, albo, które właśnie teraz doświadczają nawrotu objawów hipochondrycznych, albo spotykają się po raz pierwszy z nimi. Nasz mózg może sprawić cuda, ale jest też w stanie sprawić, że będziemy odczuwali fizycznie potężny dyskomfort. Ja sobie to udowodniłem dziesiątki razy doświadczając dziesiątki ataków paniki na tle hipochondrycznym i na tle nerwicowym i wiem, jak traumatyczne jest to przeżycie dla człowieka, kiedy ma wrażenie, że umiera, albo, kiedy doświadcza tego codziennie. Ja miałem codzienne ataki paniki, ciężko było mi dojechać do pracy, ciężko było mi korzystać z komunikacji miejskiej. Wychodziłem z domu, stałem w kolejce, kręciło mi się w głowie, nogi miałem jak z waty, lał się ze mnie pot, tętno 160 – 170; i tak każdego dnia. Jak długo to można znieść?

Widząc u siebie tego typu objawy, musicie o niech rozmawiać z innymi i szukać pomocy. Pomoc, oczywiście nie może się sprowadzać, w tej sytuacji, do chodzenia po lekarzach pierwszego kontaktu, którym przytoczymy swoje objawy, tylko w takiej sytuacji dużo lepiej jest się skonsultować z lekarzem psychiatrą. Wielu lekarzy praktykuje teraz telefonicznie, albo przez Skypa, jeżeli chcecie unikać kontaktu z innymi. Nie chcę Wam polecać dokładnie jakiejś przychodni, czy jakiejś kliniki, która jest związana z leczeniem objawów chorób umysłu, ale myślę, że dzwoniąc do jakiegokolwiek centrum, do jakiejkolwiek poradni, niestety prywatnej, będzie możliwość przeprowadzenia konsultacji telefonicznej i wysłania przelewu. Lekarz Wam o wszystkim powie i będzie Wam w stanie jakoś, w miarę doraźnie pomóc. Wiele osób potrzebuje teraz wsparcia psychicznego. Bardzo często jest to oparte na farmakoterapii. W sytuacji, kiedy przeżywamy ten niepokój, dużo lepsze jest zażywnie leków, niż męczenie się, ponieważ tym sposobem działamy destruktywnie na cały nasz organizm, na nasza psychikę jak również na nasze otocznie.

Jeżeli chodzi o otocznie i jeżeli chodzi o naszą rodzinę, o naszych znajomych, którzy do nas dzwonią i sieją nam paniczne wizje tego, że za chwilę będą miasta zamykane, że nie będzie towarów w sklepach, że trzeba wyciągać pieniądze z bankomatów, to reagujcie bardzo stanowczo; podziękujcie za troskę, ale powiedzcie też, co myślicie na ten temat, że w większości przypadków jest to sianie niepotrzebnej paniki. To samo tyczy się łańcuszków, bo istnieje łańcuszek, który jest eksploatowany na Facebooku, ale też ten, który niesie się prawdziwą pocztą pantoflową, gdzie ludzie do Was dzwonią i panicznie mówiąc o tym, że państwo szykuje się na stan wyjątkowy. Pomyślcie przez chwilę – i co z tego, że zostanie wdrożony stan wyjątkowy w Polsce? Co z tego? Co to zmienia w Waszym codziennym funkcjonowaniu? Nie będzie pieczywa w sklepach? Nawet, jeżeli zostanie wprowadzony stan wyjątkowy, a to jest ostateczność, to miałoby to na celu, tylko i wyłącznie zmniejszenie swobód obywateli, którzy nie chcą się podporządkować kwarantannie. Popatrzcie tam, gdzie aktualnie jest najgorzej; we Włoszech jest ograniczenie migracji ludzi, ale zdrowi ludzie nie umierają z tego powodu; nie wpływa to w żaden sposób na statystyki umieralności ze względu na ten wirus. Nie wpływa to też w żaden sposób na to, w jaki Wy funkcjonujecie w domach. To powoduje lęk psychiczny; wprowadzenie stanu wyjątkowego – OK, to teraz naprawdę wydarzy się coś złego – nie, to nie spowoduje tego, że Was czeka jakieś zagrożenie. Po prostu, na przykład, nie będziecie mogli dojeżdżać do pracy i to jest ten skutek, z którym Wy się zmierzycie, że dostaniecie zakaz wychodzenia z domu. Do tego, moim zdaniem, droga jest jeszcze daleka, jest to ostateczność, ale dzięki temu, że teraz siedzimy w domach i jest wprowadzone zamknięcie szkół, to, że są wprowadzone zalecenia dotyczące home office, pracowania z domu, to dzięki temu chronimy się przed wprowadzeniem stanu wyjątkowego, czy też zamykania miast. Wiele osób panicznie widzi to, co się stało w Chinach, gdzie faktycznie pozamykano miasta, ale sklepy były dobrze zaopatrzone. Musicie też wiedzieć, że tam miasto, to nie jest Warszawa dwumilionowa, tylko Wu Han, które ma 20 mln mieszkańców. Z tego względu, wprowadzono tak zdecydowane środki. Nie możemy tego przenosić na grunt polski, czy też włoski, bo w każdym z tych krajów sytuacja wygląda zupełnie inaczej. Dlatego nie popadałbym w panikę.

Zajmijcie się czymś; czymś innym niż konsumowanie mediów. Ja tego nie robię. Staram się podchodzić do tematu bardzo zdroworozsądkowo. To, co mnie uspokoiło, mnie osobiście, to właśnie chłodna analiza danych i statystyk. Uświadomienie sobie tego, że zarażonych jest dużo więcej niż notuje się to oficjalnie, bo to są tylko i wyłącznie pozytywnie przeprowadzone testy a 80% społeczeństwa, które jest nosicielami, przechodzi tę chorobę bezobjawowo. Nawet, jeżeli więc byście zostali zainfekowani, jesteście ludźmi, którzy uprawiają sport, są w sile wieku, nie mają zaburzeń związanych z odpornością, nie mają innych chorób przewlekłych, są bezpieczne. Tak samo, więc Tobie nic nie grozi nawet, jeżeli zachorujesz. Dlatego uważam, że to jest panika, owszem – ona odrobinę jest potrzebna, właśnie z tego względu, żebyśmy się zachowywali bardziej zdyscyplinowanie siedząc zamknięci w czterech ścianach. Konsekwencją tego, oczywiście jest to, że czujemy dyskomfort i być może jakieś takie ograniczenie naszej wolności i przez to może nam odbijać, ale z tego względu, gorsza, dużo bardziej jest panika i to, co się dzieje w naszych głowach, niż to, co dzieje się z punktu widzenia tego epidemiologicznego. Jeden z epidemiologów powiedział, że najgroźniejszym wirusem, jaki teraz się rozprzestrzenia jest wirus dezinformacji, wirus histerii, która jest zupełnie nie potrzebna.

Idealnym przykładem jest makaron, ryż i jajka w sklepach, których się nie da kupić, ponieważ, jeżeli sąsiad kupił 30 kg makaronu, to my stwierdzamy, OK, to my chyba też powinniśmy. A gdybyśmy się bardziej zastanowili nad tym wszystkim, to być może doszlibyśmy do wniosku, że jednak to nie ten sąsiad ma rację, tylko my mamy rację, dlatego ponieważ nie poddajemy się tej zbiorowej histerii. Hipochondrycy są osobami mało pewnymi siebie i bardzo sugestywnymi. Też sobie trzeba z tego zdać sprawę, i też trzeba się zastanowić nad tym, czy nasz punkt widzenia właśnie nie jest taki. Jeżeli jesteśmy ludźmi odrobinę zakompleksionymi, ze skłonnością do depresji, które są mało pewne siebie, które czują się niedocenione, jesteśmy bardziej skłonni do tego, żeby być podatnym na wszelkiego rodzaju sugestie czy też autosugestie. To robią media. Autosugerują całe społeczeństwo, odnośnie tego, że dzieje się coś koszmarnie złego. Nie. To są środki zaradcze. Epidemia ma prawo się zdarzyć. Cieszmy się, że to nie jest coś groźniejszego, bo ten wirus, w świetle statystyk, nie jest aż tak groźny, jak uważamy. Wynika to z niedoszacowania i wynika to z głośnych nagłówków, które są bezrefleksyjnie przekazywane dalej.

Mam nadzieję, że tym własnym punktem widzenia, troszeczkę w odniesieniu do sportu, jestem w stanie pomóc niektórym osobom, które są bardzo zaniepokojone – weźcie się za sport, za ruch, za postawienie sobie nowego celu, za własny rozwój, nie tylko formy, ale także, chociażby wiedzy medycznej na temat tego, czego się boimy, po to, żeby właśnie się uspokoić. Nie musimy panicznie myśleć o tym, że powinniśmy koniecznie zostać przebadani na obecność koronawirusa. Pomyślcie o tym, czy by nie zamówić sobie trenażera do domu, teraz, chociażby, jeżeli się boicie wyjść to przez Internet. Parki nie są groźne, lasy nie są groźne, pusta ulica dziś współcześnie w Warszawie też nie jest groźna – można pójść pobiegać – mówię serio – i nie stanowicie zagrożenia ani dla siebie, ani dla nikogo innego na wolnym powietrzu, jeżeli nie jesteście w skupisku wielkim. To bym robił, i zobaczycie, że się dużo lepiej poczujecie, po prostu. Na rower też można iść, też można pojechać, i w taki sposób, w świetle wiedzy medycznej ciężko jest się zarazić.

To niewychodzenie z domu, o które apeluje WHO, czy też politycy, czy też Wykop.pl tyczy się nie chodzenia ale szwendania się po marketach, po to między innymi, żeby wykupić 40 kg cukru, który nie wiem, po co jest ludziom, albo nabiału, który zostanie wypierdzielony za miesiąc, bo się przeterminuje Wam wszystkim. Nie chodzenie do pracy, jeżeli można wszystko wykonać zdalnie. Jeżeli pracujecie zdalnie, to naprawdę pracujcie, a nie opiepszajcie się i nie  oglądajcie telewizji informacyjnych, bądźcie czymś zajęci, po to, żeby nie myśleć o głupotach a hipochondria, z perspektywy czasu to jest straszna głupota i wiem, że siebie samego jest łatwo przekonać do tego, że coś nam jest.

Wiem, że to wszystko powinno być wydane w formie podcastu, nie w formie publicznej na YT. Wiem, że to jest kanał dotyczący sportu, triathlonu, kolarstwa i biegania, ale chciałem Wam powiedzieć o tym, że ten kanał i mój sport to jest skutek uboczny właśnie hipochondrii, na którą cierpiałem w przeszłości, i z której sport mnie wyleczył, bo czymś się zająłem, bo zajmuję się tym, żeby codziennie dawać sobie kolejną dawkę serotoniny, hormonów szczęścia, które to sprawiają, że w zupełnie inny sposób funkcjonuję na co dzień. Zupełnie inaczej czuję się psychicznie, a jeżeli czymś się zamartwiam, czuję się podle, albo widzę, że mam gorszy dzień, podczas to, którego czuję u siebie jakikolwiek niepokój, abstrahując od hipochondrii, to wsiadam na rower na trenażer, albo idę pobiegać i mi to bardzo szybko przechodzi. Mówię Wam serio. Po prostu skatujcie się, zmęczcie się – bez przesady, rzecz jasna, żeby nie obniżyć poziomu leukocytów we krwi, ale ruszajcie się – róbcie coś. Chociażby otwórzcie okno w domu i się po prostu zmęczcie, w jakikolwiek sposób; podskakując, śmigając dookoła pokoju, cokolwiek.

Ważne tylko, żeby odseparować się od powszechnie panującej paniki i od znajomych, którzy sieją panikę. Ja zauważyłem też u siebie, coś takiego, że niektórzy sieją do wszystkich te łańcuszki – odcinajcie się od tego, nie czytajcie tego, a ludzi, którzy są spanikowani – uspokajajcie. I to nie jest tak, że nie zawsze Wasi znajomi mają rację a Wy nie. Bardzo często jest dokładnie odwrotnie, tylko nie wierzymy w siebie i w siłę własnych przekonań. To tyle.

A cha. Wyłączyłem monetyzację na tym filmie i reklamy.

Dziękuję.

Cześć.

Prawie.PRO Made in Poland

YouTube Prawie.PROWszystie filmy

Leszek Prawie.PRO
Leszek Prawie.PRO
Hipochondria a epidemia. Jak sport uratował moje życie i jak dziś walczyć z atakami paniki (14)
Loading
/

Poznaj kolekcję Prawie.PRO

Przeczytaj również:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *