Dziś nowa inwestycja w ciekawsze materiały wideo zimą na kanale i pretekst do pozbycia się wielu zbędnych rzeczy. Sprzedałem dwa trenażery, dwa liczniki, Telewizor, Apple TV, dołożyłem nieco ze sklepu i oto jest. Zwift Ride.

Te nowe graty to sposób na oszczędność nie tylko miejsca ale przede wszystkim rowerów i też czasu w okresie przejściowym.

ZWIFT ride, rama i trenażer prawie w cenie topowego trenażera bądź   za połowę Wahoo Bike albo Tacx Neo Bike.

Zacznijmy od początku od faktu że całość przychodzi do was w trzech osobnych kartonach. Może zdecydujecie się na samą ramę wówczas osobno przyjdzie zapakowane frame oraz Multimedialny kierownicopad wraz z akcesoriami. To też dobra oszczędność dla tych którzy już posiadają kompatybilny trenażer.  Póki co sa to tylko maszyny Wahoo i jeden Elita. Jednak ta lista wciąż się zmienia.

Montaż jest mega prosty. Całość sprawia wrażenie jakby była Projektowana przez inżyniera z Ikei jednym kluczem w zestawie. Nie potrzeba nawet polskiej instrukcji, której oczywiście też nie ma.

Jednak zaczynajcie odwrotnie niż ja. Najpierw złóżcie sobie trenażer a potem ramę i kierownicę. 

Najwięcej czasu zajęło mi sprzątanie i krojenie tych pudeł. Nawet kopiowanie fittingu, czyli przenoszenie wymiarów z roweru na tę ramę zajęło mi mniej czasu. Przyda się miarka i poziomica. Regulowana jest wysokość mostka, jego wysunięcie, siodełko oraz sztyca. Zakresy są naprawdę ogromne. Co fajne nawet dołączone siodełko do zestawu jest nienajgorsze i je wypróbuje.

Przechodzimy do dziewiczego łączenia i tutoriala, który na początek wydaje się prosty, choć ja do tej pory nie ogarniam wszystkiego jak trzeba.

Mamy dwa zestawy guzików na lewej klamce są strzałki kierunkowe jak w playstation a na prawej klawisze wyboru. To naprawdę działa jak w konsoli co jest fantastyczne i jednocześnie przerażające. Do tego na klamkach są hamulce i jednocześnie bumpery kierunkowe do zmiany toru lotu na rowerze. 

Do tego coś czego jeszcze nie kumam. Przyciski do zmiany wirtualnych biegów, których zachowanie można sobie skonfigurować. 

Ustawiacie sobie w Zwifcie czy chcecie żeby to działało jak SRAM, czy jak Shimano, czy chcecie osobno sterować też przednimi przerzutkami czy blaty mają się zmieniać samoczynnie. 

Proponuję to ustawić tak jak macie teraz w swoim rowerze, żeby sobie nie zaburzać odruchów bezwarunkowych. 

To samo zrobiłbym z konfiguracją napędu. Ustawcie sobie taką samą jak macie teraz. Ani lżejszy ani cięższy zestaw zębatek. Mimo, że brakuje blatów 52-36. W zamian odpowiednik z większą kasetą.

To co zaburza dotychczasowe dobre wrażenia to nieprzyjemny materiał w tym miejscu – po kilkunastu zmianach biegów bolą mnie palce. Od siły z jaką trzeba zmieniać przerzutki i od tej porowatej gumy.

Cała ta kierownica ma dwa porty USB przez które się je ładuje. Do sparowania z kompem, Apple TV czy Tabletem wystarczy bluetooth lub aplikacja na telefonie.

Jak to działa. Pierwsza zapoznawcza jazda jest dziwna. Bo zmiana przełożeń odbywa się wirtualnie poprzez opór trenażera. Tylko i wyłącznie. Nie skacze łańcuch, nic nie strzela. Moja podświadomość jeszcze tego nie kuma. Pomocne mają być sygnały haptyczne na klamkach, które wibrują podczas pracy biegami. Jakby co można to wyłączyć. 

Dziwne jest uczucie sztywności. Trenażer nie pracuje na boki, podobnie jak rama. To nie carbon, tylko stal. Sama rama wazy 25 kg. Ma to tę zaletę, że cała moc idzie w trenażer a nie wyginanie się czy bujanie. Czuć to zwłaszcza na sprintach. Minus jest taki, że niektórzy lubią mnbiejsza stabilność, bo daje wyższy realizm. 

Wyższa jest też na pewno ergonomia. Największym dla mnie komforttem jest brak konieczności przepinania rowerów. Swój obecny moge powiesić na wieszaku w oczekiwaniu na lepszą pogodę. Bez zużywania napędu i lania potu w stery. Drugi pozytyw to bardzo łatwa i szybka zmiana nastaw. Jest magnetyczny kluczyk, duża podziałka, trzy śruby i w 3 minuty zmieniasz fitting roweru dla drugiej połowy, która może trenować na tym samym zestawie co Ty. 

Jakby żona fuczała, że chcesz wydać kolejne 6 000 zł w drogie hobby to powiedz, że robisz to tylko z myślą o Niej. 

Jeszcze jeden argument. Tego kompletnie nie słychać. Trenażer Wahoo Kickr Core, który jest w zestawie pracuje praktycznie bezgłośnie, tak samo jak ten napęd. To tak zwany Zwift Cog. Coś w rodzaju jednobiegowej kasety. Jeśli biegi są wirtualne to nie trzeba wózka i większej ilości zębatek. Jest tylko mały napinacz i łańcuch z BMXa. Teoretycznie nie powinien się tak szybko wyciagać, a nawet jeśli, to nowy kosztuje 60 zł. 

Taka konfiguracja sprawia, że jedyny dźwięk jaki słychać to moje skrzypiące bloki. Bloki, bo co prawda w zestawie dostajecie pedały typu platformy, ale można tutaj wkręcić zarówno SPD, jak i looki. 

Mówiłem Wam, że z myślą o tym zestawie pozbyłem się telewizora, stolików i Apple TV. Tak. Bo do tego można kupić sobie podstawkę pod tablet. Wiem, że mało kto będzie z tego korzystać, ale dla mnie to jest opcja najwygodniejsza i najmniej zawodna. Znaczy Apple TV też nigdy mnie nie zawiódł. 

Bardziej chodzi mi o oszczędność miejsca. O to, że w jednej konstrukcji zamyka się totalnie wszystko. Mam miejsce na ekran, żele, słuchawki, telefon, który przydaje się na eventach, dwa fajne uchwyty na bidony plus wiatrak. Jak na miejsce w którym spędzam rocznie około 250 godzin to super.

No dobra. To teraz o wadach:

  1. Najwiekszy minus to fakt, że w tej konfiguracji Zwift Ride działa tylko że Zwiftem, choć może konkurencja wymyśli coś by zmienić ten fakt. Nie mniej uzależniasz się do jednej konkretnej platformy. Dla mnie żadna strata, bo i tak korzystam tylko z jednej. 
  2. Niezbyt wygodne klamki, ale może ręce muszą się przyzwyczaić. Zobaczymy.
  3. Brzydkie spawy.
  4. Sztyca, która jest za gruba. Albo moje uda są za grube i często ocieram się o nią.
  5. Brak serwisu w Polsce. Cokolwiek będzie się działo musisz wszystko odsyłać do Holandii. 
  6. Ceny są tylko w Euro. 
  7. Sam Zwift od około roku zrobił się abstrakcyjnie drogi.
  8. Nieco skomplikowana obsługa manetek. Niepotrzebna funkcja hamowania czy zmiana toru jazdy. Ogółem trochę sie starzeję.
  9. Droga przesyłka – ponad 400 zł.

Mimo to wszystko jestem zadowolony. Będę testował razem z gośćmi w moim nowym studiu Prawie.PRO. Już od dawna polowałem na coś typu all in one, jednak cena roweru Wahoo, albo Tacx odstrasza, nawet po przecenie. 

To jest najtańsza opcja, choć 6000 zł to bardzo dużo pieniędzy. Ta kwota zdaje się mniejsza jeśli dużo jeździmy i poza sezonem jesteśmy w identycznym rytmie treningowym. W dodatku nie tylko my, ale też inni domownicy mogą mieć zapisany swój fitting i używać tej ramy razem z nami.

Za tego typu konstrukcją na pewno przemawia brak konieczności angażowania swojego roweru. Ja bardzo szanuję sobie swój sprzęt. Do tego zajmujesz mniej miejsca. Tutaj nie ma przedniego koła, podstawki, nie potrzebujesz dodatkowego stolika. A w moim przypadku nie trzeba kompa albo telewizora. 

Przy tej okazji zrobiłem też porządek z setkami kabli, których choć trochę ubyło i dzięki temu mogę je pomieścić w dwóch pudełkach co z pewnością lepiej wygląda na codzień i na wideo. Ograniczyłem też miejsca gdzie zbiera się kurz.

No i najwazniejsze. Pracujemy na rzecz motywacji. Wszystkie gadżety, światełka, guziki urozmaicają coś co w swojej genezie jest nudne. To zmniejsza ryzyko, że wypadniemy z rytmu, bedziemy odpuszczać przez to, że szkoda nam roweru, albo szkoda znowu przekładać wszystko. Mniejsze ryzyko, że przytyjemy, albo damy się pokonać jesienno-zimowej depresji wzmaganej przez mniejszą podaż ruchu. 

Prawie.PRO Made in Poland

Druga para -9%
(21) 95,59 
?
PRO
(16) 395,59 
?
-19%
Koniec serii
(7) Original price was: 369,00 zł.Current price is: 299,00 zł.
?
(88) 149,99 
?
(13) 459,99 
?
(7) 0,00 
?

YouTube Prawie.PROWszystie filmy

Poznaj kolekcję Prawie.PRO

Przeczytaj również:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *