Nie, nie mam rowerowej odzieży zimowej. Jak tylko przestaję odczuwać komfort podczas treningów to przenoszę się do jazdy w czterech ścianach. Tak mam, jestem ciepłolubny i leniwy.

Przed dwoma sezonami stanąłem w sklepie sportowym przed regałem z odzieżą zimową na rower. Analizując ceny i dochodząc do wniosku, że wszystkiego potrzebuję co najmniej dwie pary poszedłem dział obok sprawdzić ile kosztuje najtańszy trenażer typu smart. Macie rację, nie kupiłem tego dnia ciuchów. Wyszedłem z urządzeniem do treningu domowego.

Trenuję na rowerze średnio przed 5 dni w tygodniu przez cały rok. Ze względu na obowiązki zawodowe nie mam możliwości jazdy przed godziną 20, czyli zdecydowanie po zachodzie słońca na jesieni i zimą. Prawdę mówiąc nawet nie chce mi się myśleć o tym, że codziennie musiałbym ubierać na siebie 3 warstwy ubrania, potem to wszystko prać i jeszcze nie mieć przyjemności z jazdy na rowerze przy minus pięciu.

Tym bardziej szanuję ludzi, którzy mimo wszystko tak robią i jeżdżą na rowerze przez większość pór roku bez względu na deszcz i chłód. Jednak to nie dla mnie. Subiektywnie nie widzę w tym radości, a tymczasem trening ma być dla mnie przede wszystkim przyjemny po całym dniu pracy. Tym bardziej jeśli mam się do niego przygotowywać kilka minut.

Ćwicząc na trenażerze mam ten komfort, że nie muszę mieć specjalnych ciuchów. Wystarczą rowerowe spodnie, buty z blokami, rękawiczki z żelem i bandanka na czoło. Otwieram okno, odpalam wideo i jadę. Trenażer motywuje mnie także tym, że moim zdaniem trening w oparciu o to urządzenie to jak jazda w laboratoryjnych i powtarzalnych warunkach. Łatwo jest mierzyć postępy, kiedy jedyną zmienną jest twoja siła. Przez ostatnią zimę zauważyłem spore postępy, które wypracowałem trenując w zupełnie inny sposób, niż jeżdżąc na zewnątrz. Tutaj sfokusowany jestem na efektywności, a nie zwiedzaniu okolic, staniu na światłach czy omijaniem przeszkód. Albo obieram wirtualną trasę, albo planuję dokładne interwały lub jadę wyłącznie w oparciu o generowaną moc.

Istotne jest, aby móc sobie urozmaicić jazdę na trenażerze. Dlatego tak często podkreślam, aby wybierać urządzenia typu smart. One łączą się z innymi urządzeniami i aplikacjami typu np. Zwift i są w stanie przenieść ciebie do wirtualnego świata. Do tego dochodzi jeszcze możliwość estymowania mocy. To daje ogrom możliwości i mnóstwo zabawy bez nudy i frustracji. Dlatego jeżdżę w domu bez większego mentalnego bólu i narzekania. Trenażer daje mi przyjemność.

Czy w zimie brakuje mi “ałtdoru”? Tak, jednak nie w kategorii szosowej. Jedynie mógłby mnie do tego skłonić fat bike/góral i śnieg. W każdej innej sytuacji wybieram trenażer bez względu na popularne powiedzenie “nie ma złej pogody, są tylko źle ubrani”. Nie imponuje mi to.

Prawie.PRO Made in Poland

(18) 379,99 
?
(5) 0,00 
?
-11%
First minute
(7) 1599,00 
(7) 0,00 
?
-10%
(2) 74,99 
?
-12%
Koniec serii
(8) 499,00 
?
(64) 89,99 
?
-18%
(15) 279,00 
?
Druga para -9%
PRO
(3) 395,59 
?

YouTube Prawie.PROWszystie filmy

Poznaj kolekcję Prawie.PRO

Przeczytaj również:

One thought on “Jazda rowerem na jesieni i zimą: Dlaczego wolę trenażer, niż polski klimat

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *